Eric Carle o swojej twórczości:
źródło: http://www.eric-carle.com
Co powstaje pierwsze: opowieść czy ilustracje? Dla mnie obrazy potrzebują tekstu, a tekst potrzebuje ilustracji. Pewnego razu dziecko nazwało mnie pisarzem obrazkowym i to bardzo trafnie mnie opisuje. Pierwszy pojawia się pomysł. Zaczynam od modelu książki: sześć kartek papieru składam i spinam tak, żeby powstała 32-stronicowa czysta książka, w której szkicuję swoje pomysły. Czasem potrzeba wielu modeli książek, zanim opowieść i ilustracje będą dobre. To ciężka praca i trzeba wierzyć w siebie. Kiedy zaczynam książkę jest przy tym dużo zabawy. A po chwili zabawa zamienia się w pracę, która niebawem staje się harówką. Pod koniec to niemalże uczucie niewolnictwa! Gdy dostarczam gotowe ilustracje do wydawcy, jest mi smutno. Ale, kiedy widzę gotową wydrukowaną książkę, znów jestem szczęśliwy!
Wielu czytelników "Bardzo głodnej gąsienicy" pyta "dlaczego gąsienica wychodzi z kokonu, a nie z poczwarki?". To bardzo dobre pytanie. Oto naukowe wyjaśnienie: w większości przypadków motyle wykluwają się z poczwarki, ale nie we wszystkich. Istnieje rzadki gatunek motyla zwany Parnassius (niepylak), który przechodzi ze stadium larwy do stadium imago w kokonie.(...)
A to moje wyjaśnienie nienaukowe: moja gąsienica jest niezwykła. Jak wiecie, gąsienice nie jadają lizaków ani lodów, więc nie znajdziecie mojej gąsienicy w żadnym atlasie motyli.
Gdy byłem mały, mój tata mówił: "Eryku, wyjdź ze swojego kokonu!". Miał na myśli to, że powinienem się otworzyć i zwracać baczniejszą uwagę na świat wokół mnie. "Wyjdź ze swojej poczwarki" nie brzmiałoby tak dobrze. I tak poezja wygrała z nauką! Czy opowiadałem wam jak wpadłem na pomysł "Bardzo głodnej gąsienicy"? Pewnego dnia, robiłem dziurki w papierze. Patrząc na nie pomyślałem o robaczku, molu książkowym (bookworm). Później, gdy pracowałem z tym pomysłem robaczek został gąsienicą. I tak to się zaczęło! Moja siostra, Christa, jest młodsza o 21 lat. To jej zadedykowałem "Bardzo głodną gąsienicę".
Skąd się biorą pomysły? Pewnego razu dziecko powiedziało mi, że pomysły biorą się "z zewnątrz" jak i z "wewnątrz". Uderzyła mnie ta wnikliwa i bezbłędna odpowiedź. Wydaje mi się, że to co na zewnątrz i to, co wewnątrz, to podstawowe elementy w budowaniu opowieści, tworzeniu obrazu czy komponowaniu muzyki. Pewne pomysły na moje książki były tam, we mnie, być może w podświadomości, od dawna i zostały rozbudzone przez jakieś zewnętrzne wydarzenie. Zwykle jest to kombinacja kilku skłądowych: pamięci, projektu, marzeń, doświadczeń, rzeczy, które widziałem lub słyszałem.
Eric Carle, dobro narodowe USA
Człowiek instytucja – projektant, pisarz i ilustrator książek dla dzieci. W tym roku artysta obchodzi 90. urodziny, a jego najsłynniejsza książka, czyli „Bardzo głodna gąsienica” 50-lecie istnienia na rynku wydawniczym. Piękny wiek i mistrza i jego dzieła.
Nie ma chyba dziecka, które nie znałoby historii o bardzo głodnej gąsienicy. To klasyka. Książka ukazała się w 1969 roku i już w roku wydania znalazła się na liście 10 najlepszych książek obrazkowych magazynu „New York Times”. Do dziś sprzedaje się w ogromnych nakładach. Przypuszczam, że maszyny drukarskie wycinają dziurki w kartonowych stronach jak szalone, aby książka trafiła do dzieci na całym świecie na czas. W Polsce tytuły Erica Carle’a ukazują się dzięki wydawnictwu Tatarak.
Historia jest prosta. Pewnego dnia z jajka wykluwa się gąsienica. Jest bardzo głodna. Zjada to, co spotyka po drodze – w poniedziałek jedno jabłko, we wtorek dwie gruszki, w środę trzy śliwki... i tak przez kolejne dni tygodnia, aż do soboty, kiedy to nienasycone stworzenie wgryza się z ogromnym apetytem we wszystko – od lodów po serdelka i ... przemienia się w pięknego motyla.
Pomysł jest bardzo prosty. Carle uwiódł miliony ludzi na świecie. Już od samych soczystych kolorów chce się jeść, ale to, co sprawia, że książkę kochają dzieci, to ... otworki w kartonowych stronach, imitujące dziurki wygryzione przez gąsienicę. Maluchy ciekawe świata mogą wpychać palce w dziurki i przez chwilę poczuć się jak bardzo głodna gąsienica. Poza tym autor w tej krótkiej książce bardzo sprytnie przemycił naukę liczenia, nazw dni tygodnia, nazw kolorów, owoców oraz ukazał cudowną przemianę ab ovo... Tyle dobra w jednej małej książce! I to wszystko podane jest lekko, dowcipnie, bez zadęcia i moralizatorstwa. Mimochodem, przy okazji dobrej zabawy.
Eric Carle w 2002 roku wraz z żoną Barbarą otworzyli The Eric Carle Museum of Picture Book Art. To instytucja, która pokazuje, jak wielka jest moc obrazu, moc książek obrazkowych. Patrząc na imponujący dorobek Erica Carle zaczynam się zastanawiać, czy nienasycona gąsienica nie symbolizuje natury samego autora, który tworzy nieprzerwanie od 50 lat, przemieniając proste pomysły w wielozadaniowe książki czytelne dla dzieci na całym świecie.
Marta Lipczyńska Gil, kwartalnik „Ryms”